Dni Małogoszcza 2025 już za nami – i trzeba powiedzieć jedno: działo się naprawdę sporo. Pogoda dopisała, humory jeszcze bardziej, a stadion MKS „Wierna” pękał w szwach. Tłumy mieszkańców, goście z okolicznych miejscowości i całego województwa świętokrzyskiego – od Jędrzejowa, przez Włoszczowę, po Kielce – przyjechali, żeby wspólnie świętować, bawić się i poczuć lokalną atmosferę, która w tym roku była wyjątkowa. Pierwszy raz od dawna zespoły grały na żywo wciągając publikę do tańca.
Od samego rana na terenie imprezy tętniło życie. Był lunapark, kiermasze z regionalnymi przysmakami, food trucki, konkursy, animacje dla dzieci, amatorskie zawody sportowe – każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Widać było, że organizatorzy zadbali o każdy szczegół. Spacerując między stoiskami, można było spotkać rodziny z dziećmi, młodzież i seniorów – i wszyscy czuli się częścią jednej wielkiej wspólnoty.
Na scenie prezentowali się lokalni artyści – przedszkolaki, szkolne zespoły, taneczne formacje „Fever”, wokalne grupy z Domu Kultury, Orkiestra Dęta, „Bochenianki”, Zespół Pieśni i Tańca, Kapela Małogoszczanie. Ich występy zebrały ogromne brawa i pokazały, jak wiele talentu drzemie w tej małej społeczności.
Wieczorem przyszła pora na mocniejsze brzmienia. Najpierw Ayahuasca – świeża krew na scenie, ale z ogromnym potencjałem. Ich energetyczny koncert, połączenie rocka z emocjonalnym przekazem, rozgrzał publiczność. Potem – długo wyczekiwani Poparzeni Kawą Trzy. I tu już Małogoszcz dosłownie eksplodował.
Tłum pod sceną był gęsty, żywiołowy i pełen emocji. Ludzie śpiewali razem z zespołem, skakali, tańczyli, wielu po prostu… przytulało się i całowało. To była czysta radość – bez skrępowania, bez dystansu. Wśród publiczności były pary, rodziny, grupy przyjaciół i fani, którzy specjalnie na ten koncert przyjechali z Krakowa, Piotrkowa, a nawet Katowic. Atmosfera była jak na wielkim letnim festiwalu – z tą różnicą, że tu wszyscy czuli się jak u siebie.
Największe hity – „Okrutna, zła i podła”, „Byłaś dla mnie wszystkim”, „Żyje się raz”, „Chichoty” – śpiewał dosłownie każdy. Publiczność była jednym wielkim chórem. A zespół? Jak zawsze – z dystansem, humorem i bez zadęcia. Muzycy udowodnili, że ich popularność to nie przypadek – potrafią porwać tłum bez względu na wiek.
Po koncercie nie było końca emocji – przyszedł czas na pokaz sztucznych ogni. Widowiskowy, zsynchronizowany z muzyką, rozświetlił niebo nad Małogoszczem.
Na zakończenie DJ Calpi rozkręcił plenerową dyskotekę, która trwała do późnych godzin nocnych. Ludzie tańczyli na trawie, w rytmie hitów – z uśmiechami, z luzem, z poczuciem, że byli częścią czegoś wyjątkowego.
Poniżej publikujemy galerię zdjęć i krótkie filmiki z imprezy – dla tych, którzy chcą jeszcze raz przeżyć ten dzień i dla tych, którzy nie mogli być, a powinni. Większa galeria zdjęć jest już dostępna.



















































































































































